czwartek, 4 października 2012

kłopotowska piąta


Cwaniacki uśmiech i ocieranie się o mój tyłek zignorowałam, wchodząc w głąb mieszkania i zwyczajnie sprzątając nogą z drogi koszulki walające się po podłodze; to przypominało te michałowe nawyki, których tak bardzo brak mi było. Z niechęcią usiadłam na skórzanej kanapie, częstując się piwem stojącym obok i odpaliłam papierosa; Zbyszek wyłączył telewizor i przyglądał mi się badawczo. Nigdy nie widziałam, żeby na kogoś tak patrzył; jego wzrok potrafił wyrazić tylko pożądanie, pogardę, niechęć lub obojętność.
-Przyszłaś tu wypić wygazowanego Lecha i wypalić papierosa.- zadrwił, bawiąc się guzikiem od koszuli.
-Właściwie przyszłam tu po Kubiaka.- wygląda, jakby nie wierzył w to co usłyszał, jego śmiech roznosi się po salonie, a on kuli się w fotelu, próbując opanować; irytuje mnie i wstałam, gdy zatrzymał mnie jednym ruchem ręki, już poważny i przytrzymał. Odsuwam się od niego na bezpieczną odległość, unikając jego wzroku i powrotem wracając na kanapę.
-Kłopotowska, przecież cię nie zgwałcę, zrozumiesz to wreszcie?- świetnie, zrobiłam z zarozumiałego mięśniaka gwałciciela, do którego sama przylazłam bo szukam Michała, lub w podświadomości pocieszenia, które miał mi przynieść.
-Był tu Kubiak?- naprawdę nie chciałam, żeby zabrzmiało to tak żałośnie, naprawdę nie miałam ochoty zwierzać się z życia osobistego Bartmanowi, który nie wydawał mi się zbyt dobrym psychologiem, chociażby ze względu na liczbę panienek, które przewinęły się przez jego łóżko podczas jednego weekendu.
-Czy naprawdę sądzisz, że wróciłby tutaj, żeby ze spuszczoną głową, za plecami chowając połówkę, wyznać mi, że od początku miałem rację?
-Nie rozumiem.- wyznałam, odpalając kolejnego papierosa i łapczywie się nim zaciągając.
-Dziękuję, nie palę.- z krzywym uśmieszkiem podstawił mi popielniczkę i westchnął; chyba nie miał zamiaru nic mi wyjaśniać, przynajmniej bezboleśnie; głęboko zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy to nie kolejny chwyt, aby ponownie zaciągnąć mnie do łóżka i już miałam wyjść, gdy zaczął mówić.
-Wybiegł stąd jak popieprzony krzycząc, że właśnie zamierza mi udowodnić, że miłość istnieje i ma się dobrze, a skoro wolę pieprzyć na boku wszystkie laski jakie są w zasięgu wzroku, to droga wolna.
-Aha.- naprawdę nie chciałam tego wszystkiego wiedzieć; nie interesowało mnie nic poza znalezieniem Kubiaka, a moja desperacja z minuty na minutę się powiększała i byłam w stanie wsiąść w pociąg i szukać go po całej Polsce.
-Uwierz, też mi go brakuje.- zaczynałam na nowo odkrywać Zbigniewa Bartmana; jego oczy były takie puste, jakby naprawdę za nim tęsknił i było mu przykro, że Kubiaka nie ma; jakby naprawdę gniotło go w dołku. I wtedy zrozumiałam, że ma jeszcze gorzej niż ja- miałam Alkę, które dość niemrawo uzupełniała michałowe braki, jednak mogłam płakać, narzekać i pieprzyć jak mi go brakuje do woli; Zbyszek był sam, bo był mięśniakiem z przerośniętym ego, którego jedyną rozrywką jest zaliczanie panienek; przecież nie mógł zadzwonić do jednej z nich i łamiącym głosem oświadczyć że chciałby, żeby najlepszy przyjaciel wrócił. To takie nie w jego stylu, dlatego poczułam coś w rodzaju litości i niezgrabnym gestem objęłam go, uśmiechając się niemrawo, i cholera jasna, nie było w tym żadnego podtekstu erotycznego ani żadnego innego; dużo czasu zajęło mi zobaczenie w nim człowieka. Człowieka, który miał uczucia, przechodził kryzysy, załamania, bał się samotności, tęsknił i czekał.
Spojrzał na mnie zaskoczony, odwzajemniając uśmiech z pytaniem w oczach; wzruszyłam tylko ramionami, odpalając kolejnego papierosa. Bałam się; wciąż nie byłam gotowa na rozmowy o jakichkolwiek uczuciach, nie chciałam przyznawać mu się do odkrywczych wniosków i powodować jakiegoś niewyjaśnionego ciągu wydarzeń.
-Co robimy?- zapytał, tuląc mnie do swojego boku; ja także czułam, że nie robi tego po to, by posiąść moje ciało; to był gest, który odsłaniał jego niewielkie pokłady empatii i troskliwości.
-Brakuje mi go.- westchnęłam cicho.
-Napiłbym się.- odsunął mnie od siebie, żeby móc spojrzeć mi w oczy. Generalnie to myśl wypicia kilku drinków błąkała się gdzieś po mojej głowie, jednakże picie z Bartmanem zawsze niosło jakieś ryzyko; podjęłam decyzję w ciągu minuty, kiwając głową.

__________
Przepraszam, że tak krótko, że bez sensu, ale musiałam zrobić z niego człowieka. I nie, nie będzie seksu. A my widzimy się za niedługo po raz ostatni tutaj. 

7 komentarzy:

  1. Zrobiłaś mój dzień. A jak to się skończy, to mi trochę zniszczysz życie. Cholera.
    To robienie człowieka całkiem zgrabnie Ci wyszło, aż nawet trochę uwierzyłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co, jak? Jak to po raz ostatni? Oj, bo się obrażę. Ziel, nie kpij tu sobie, bo ja ciągle widzę w Zbysiu przerośnięte ego i jestem co do niego podejrzliwa. Natomiast ja chcę więcej Kłopotowskiej i Michała tugeder.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to po raz ostatni? Dlaczego wszystko dobre, co dziś czytam właśnie się kończy?
    Zbyszek z ludzka twarzą jest całkiem wiarygodny, ale brakuje mi Michała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zbyszek i ludzkie odruchy, taki uczuciowy? To coś nowego ;p Czekam na wielkie wyznania miłości Miśka i Kłopotowskiej :) A jak będzie, przekonam się w kolejnym rozdziale ;p Już się nie mogę go doczekać, jednak jak sobie pomyślę, że to ostatni, to wcale nie chcę go tak szybko ;p
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie będzie seksu z Bartmanem, ale z Kubiakiem będzie prawda?
    *oczy kota ze Shreka*

    OdpowiedzUsuń
  6. A teraz do pełni szczęścia naprawdę wystarczy mi Kłopotowska z Michałem. Szczęśliwa Kłopotowska z Michałem i Zbyszkiem u boku.
    Tylko ten 'ostatni raz' mi tutaj nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń