czwartek, 23 sierpnia 2012

kłopotowska druga


Chyba druga dziesięć, chyba piętnasty utwór Pezeta, chyba pomieszany z Myslovitz, chyba dziewiąty papieros, chyba czuję się trochę samotna, chyba siedzę w kuchni na parapecie, chyba podziwiając miasto nocą, chyba mój kot podrapał mnie w przedramię.
Chyba ktoś puka do drzwi, ale nie mam nawet mu ochoty otworzyć, ze względu na mój nastrój, który największego optymistę do grobu by wpędził oraz na zadymioną kuchnię, w której nie widać niczego, poza zarysem ogromnego stołu.
Kubiak stoi oparty o futrynę, wydymając słodko te swoje usta, których Angelina Jolie by się nie powstydziła i uśmiecha się, ale w taki dziwny sposób, który po chwili rozszyfrowuję, jest zwyczajnie podpity.
-Pokłóciłem się ze Zbyszkiem, wiesz?- próbuje zrobić krok w moją stronę, ale najwyraźniej za bardzo kręci mu się w głowie, bo pozostaje na swoim miejscu, patrząc na mnie z lekką obawą, jakby bał się że zamknę mu drzwi przed nosem. Wręcz przeciwnie, otwieram je szerzej, a on wchodzi, twierdząc, że zawsze mu się tutaj podobało. A ja dochodzę do odkrywczego wniosku, że gdybym piła za każdym razem, jak pokłócę się z Alką, to żul spod monopolowego mógłby się schować.
-Widzę, że cię to obchodzi, jak zeszłoroczny śnieg.- obrażony, sięga do kieszeni po papierosa, robiąc przy tym taką minę, że w momencie wybaczam mu przerwanie mojego świadomego katowania się przy dźwiękach i dymie.
-No dobra, już dobra. Co ci znowu ten cham zrobił? Śmiał się z Moniki? Zjadł ci płatki, czy ukradł książkę z szafki nocnej?- to były ulubione metody Bartmana do zdołowania Kubiaka; to chyba sprawiało mu jakąś niewyobrażalną przyjemność, patrzeć, jak biedaczek cierpi, chociaż w gruncie rzeczy niczemu nie zawinił. Śmiał się, gdy Monika w sposób niedwuznaczny proponowała mu seks, będąc z Michałem i „kochając go nad życie”, miśkowych płatek nie lubił zbytnio, ale wpieprzał ile mu się zmieściło, żeby zobaczyć, jak miota się po domu, wyzywając go od tępych kurw, a prawdziwą uciechę miał wtedy, kiedy Michał macał dłonią szafkę nocną w poszukiwaniu książki, którą akurat pochłaniał i zwyczajnie jej nie znajdywał. Pieprzony sadysta.
-Bardzo zabawne. Chyba niepotrzebnie broniłem cię przed tym pieprzonym erotomanem.
Ummm, a niech to. O mnie rzadko kto się kłócił, chyba że matka z ojcem, jak się rozwodzili, gdzie wolę mieszkać, a w gruncie rzeczy nie zapytali się mnie o zdanie, a może to i dobrze, bo czekałby ich zimny prysznic, bo najbardziej chciałam u Sebastiana, starszego brata. Ewentualnie u babci Eli.
-Wspaniale, stwierdził, że było mu źle ze mną?
-Powiedziałem mu, że z Kłopotowską to prawie jak z siostrą i że nie może cię pieprzyć przy każdej lepszej okazji, bo to prawie jak kazirodztwo, a on na to w śmiech, że nie jesteś tak niewinna jakby mogło mi się zdawać. To mówię, że możesz robić co chcesz a mi nic do tego, ale wypadałoby żeby trzymał się od ciebie z daleka, a on mi na to, że nie musiałem mu tego mówić, bo on ze szmatami nie trzyma. No się troszkę pobiliśmy, ale nie tak naprawdę, a potem wywalił mnie, mówiąc, że skoro nie pozwalam mu mieć swojego zdania to mogę wypierdalać, a Julka jest głupia.
Boże, zastanawiam się, kto z naszej trójki jest najbardziej popieprzony; Zbigniew z tą swoją manią wielkości i panowania nad całym światem za pomocą penisa, Michał, którego dobroć i uczynność co chwilę wprawia go w niemałe kłopoty, czy ja, skoro wpieprzyłam się w ich świat i rzeczywistość.
-Wrócisz tam jeszcze tej nocy, jeśli będzie trzeba nazwiesz mnie dziwką i wszystko wróci do normy, rozumiesz?- chciałam być bezpłciowa, chciałam, żeby nie zauważył łez w kącikach oczu, spowodowanych tym, że dla mnie pokłócił się z praktycznie najważniejszą osobą w życiu. Chciałam, żeby nie zauważył, że się rozkruszam i opadam z sił.
-Nie wrócę. Po pierwsze, nie nazwę cie dziwką, nawet gdybyś błagała, a po drugie Zibiego pewnie już tam nie ma i odreagowuje na mieście. I nie pozwolił mi tam wchodzić, dopóki nie ureguluję swoich relacji z tobą.- wzruszył ramionami, krzywo się uśmiechając, próbował udawać że wszystko jest okej.
-Czyli?
-Czyli to jest taka przyprawa, przestań już pieprzyć bzdury, tylko po prostu pozwól mi tu zostać przez kilka dni.- niezdarnie zmniejszył odległość między nami tak, że prawie stykaliśmy się policzkami, a jego oddech przyjaźnie drażnił moją skórę, powodując lekką gęsią skórkę.
-Nie. Nie możesz zniszczyć przyjaźni. Przecież jak on dowie się, że tu jesteś, przestanie cię kochać. Idź do  kogoś innego. Albo wróć do Zbyszka i go przeproś.- tak, wiem, marne było to ubieganie się do szantaży i manipulacji uczuciami, na które w dodatku nie miałam wpływu.
-Nie. Mogę iść po walizkę? Jest w aucie.
-Zdążyłeś się spakować?- byłam pełna podziwu dla umiejętności spakowania się w kilka sekund, i to w dodatku po wielkiej awanturze.
-Wcisnąłem wszystko po kolei. To mogę?
Zabijcie mnie, chociaż wiem, że też nie potrafiłybyście inaczej, gdyby spojrzał na was takim wzrokiem. Po prostu jak w amoku pokiwałam głową, zgadzając się ulokować go w mniejszym pokoju, zastrzegając sobie wcześniej pierwszeństwo do łazienki rano i śpiewania do woli piosenek Myslovitz.
Mieszkanie z nim miało mnóstwo złych stron: grymasił, że ciągle palę, a to taki zły nawyk, że prawie nic nie jem, a jestem taka chudziutka i drobniutka, że mógłby mnie połamać jednym uściskiem, że ciągle pracuję, a to też niezdrowe, że nie rozmawiam z nim wystarczająco często, a powinnam i że w lodówce zawsze jest tylko światło.
Do tego nie potrafił obejść się bez swoich płatek na śniadanie, a ja codziennie zapominałam kupić mleka, więc naburmuszony zrywał się o szóstej, pędząc do sklepu, a trzask drzwi powodował, że zrywałam się  w momencie z łóżka, śmierdzące koszulki zostawiał dosłownie wszędzie, łącznie ze stołem kuchennym i moją sypialnią, maniakalnie sprawdzał, czy wszystkie zamki są zamknięte o trzeciej w nocy, budząc tym cały blok, uwielbiał mnie przytulać, gdy przeszedł śmierdzący z treningu i okupował łazienkę godzinami.
Wynagradzał mi to wszystko jajecznicą i tostami każdego ranka i troszkę psioczeniem na Bartmana, co wprawiało mnie bezapelacyjnie dobry humor i tym pięknym uśmiechem od którego miękły kolana, przez co z rezultacie został dłużej niż przewidywałam, ale niech mnie, nie wypuściłabym go za żadne skarby teraz. Za bardzo się do niego przyzwyczaiłam. 

_________
Chyba tylko jedno: dziękuję.

11 komentarzy:

  1. Coś mi tu śmierdzi, niczym przepocone tiszerty Miśka... Chyba jakaś chemia.
    A ten cwel niech się pieprzy. Męska dziwka. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Misiek mnie tutaj totalnie zauroczył. Mogę go sobie od Ciebie pożyczyć? Choć nie, Julce jest bardziej potrzebny, nawet z tymi swoimi przepoconymi koszulkami, swoimi natręctwami, po prostu całym sobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Misiek w tym rozdziale jest totalnie słodki. :3
    wiem, że się powtarzam, ale Zbycha nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli ci na kimś zależy, jesteś w stanie dla tej osoby zrobić wszystko,pokłócić się z przyjacielem, a nawet poświęcić łączącą was przyjaźń... Dlatego stwierdzam, że Julka jest osobą, na której zależy Michałowi :) A i on chyba nie jest jej obojętny :)Zachowanie Zbyszka wskazuje na to, że jest on zazdrosny, tylko nie wiem o kogo, o Miśka, czy o Julkę, a może o to, co ich łączy? Cokolwiek by to nie było ;p
    Czekam niecierpliwie na to, co wydarzy się w kolejnym rozdziale :)
    Pozdrawiam, nulka :*

    [http://jeden-pocalunek-siatkarza.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdzierżyłabym te śmierdzące koszulki i poranne wyprawy do sklepu, bo mógłby mi ktoś robić śniadania, żebym nie musiała męczyć się taka niewyspana i niedowidząca, a nóż sobie coś zrobię, i co?
    Bartman jest chamem, był i będzie. Nawet jeżeli kiedykolwiek będzie miał małe Bartmaniątka. Albo to ja i moja niechęć do niego i jego miłości do zegarków.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, dobrze jest przeczytać coś takiego. Dobrze, ze wróciłaś Zielarko. Bo lubię Zbycha, który panuje nad wszystkim swoim penisem, uczynnego Michała z tym jego cudownym wzrokiem i przede wszystkim lubię Ją, za brak asertywności przy rozmowie z Michałem. Także zostań tu i twórz!

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodki Misiek = Pociągający Misiek = Julka w Rozterkach = Eww jarajacą się Kłopotowską. ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu, nie dość, że w tym opowiadaniu pojawia się postać Miśka, nie dość, że można popaść ze skrajności w skrajność jeśli chodzi o emocje podczas czytania wspaniałego rozdziału, to jeszcze rozśmieszasz mnie do łez! Uwielbiam taki humor wplątany w poważne sytuacje. Zostaję prze ogromną fanką już po drugim rozdziale. I bardzo ładnie proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach.

    [metrydwa.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Twoją Kłopotowską! Jest rewelacyjna :D Najlepsza. Misiek tu mnie zadziwił. Poświęca przyjaźń dla Julki. Słodko z jego strony :D
    Pozdrawiam :*
    I oczywiście jeśli nie sprawi Ci to kłopotu, informuj mnie o nowych na gg 8248253 lub na http://you-are-my-breath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zakochałam się *__________*
    Tak po prostu i bezapelacyjnie. Zakochałam.
    Jesteś genialna. Ot co!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ból związany z matmą to dla mnie coś abstrakcyjnego, sama kochałam matmę w technikum, ale mniejsza.
    I nie mów mi tak, bo się zawstydzam, wiesz? Wcale nie piszę tak dobrze, a Kłopotowska jest... Aj! Brakuje mi słów! :)

    OdpowiedzUsuń