wtorek, 4 września 2012

kłopotowska trzecia


Pochłaniając nie wiem którą z kolei kanapkę opowiadał z zapałem o Mikaelu Blomkviscie, gdy zadzwonił dzwonek. Z niechęcią poszłam otworzyć, a gdy ujrzałam kobietę, niemalże moje lustrzane odbicie zamarły we mnie wszystkie funkcje życiowe i z trudem tylko łapałam oddech. Matka, którą ostatni raz widziałam w święta, niewiele się zmieniła; wciąż tak samo niziutka i drobna, ubrana w elegancką marynarkę i idealnie pasujące beżowe spodnie patrzyła na mnie przenikliwie brązowymi oczami, uśmiechając się lekko wyszminkowanymi ustami i dyskretnie gasząc papierosa za plecami. To były takie nasze małe grzeszki, do których żadna z nas nie potrafiła przyznać się, chociaż wiedziałyśmy o tym doskonale; palenie papierosów było jakoś uwarunkowane genetycznie, szczególnie w chwilach kryzysu.
-Mama?- odzyskałam mowę i unormowałam oddech, nerwowo poprawiając koszulkę Kubiaka, którą ostatnio ukradłam z jego szafy, bo podobała mi się gitara; nie uszło to jej uwadze i od tej pory zaczęła podejrzliwe patrzeć w głąb korytarza jakby spodziewała się tam ujrzeć niemałą orgię.
-Juleczko, kochanie, pomyślałam, że skoro i tak musiałam tu przyjechać, to cię odwiedzę, co ty na to?- jej przesadnie słodki ton od razu dał się usłyszeć i wiedziałam, że czyni to raczej po to, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, niż z czystej tęsknoty, bo w gruncie rzeczy oprócz takich samych oczu i brązowych loków wszystko inne nas dzieliło.
Gorszym problemem był Kubiak w bokserkach w kuchni, rozkoszujący się kubkiem kawy i wyglądający jakby właśnie spędził ze mną upojną noc. Nerwowo uprzątnęłam jego porozrzucane koszulki kopniakiem i weszłam do kuchni.
-Mamo, to jest Michał, Michał to jest mama.- spojrzeli na mnie zaskoczeni moją elokwencją, a ja chciałam zniknąć. Kubiak jednak postanowił ratować sytuację, całując moją mamę w rękę i stwierdził, że niezmiernie mu miło ją poznać, bo słyszał o niej tyle dobrego że wręcz nie mógł się doczekać.
Nie przypominam sobie, żebym mu opowiadała o Dorotce, chyba że o tym, jak zjadliwa potrafi być w stosunku do mężczyzn i za jakie szuje je uważa po nieudanym związku z ojcem. A co mi tam, niech kłamie sobie ile wlezie.
Kolejną gierką z jego strony było przyciśnięcie mnie do siebie i muśnięcie w skroń, co było odczuciem naprawdę przyjemnym, aczkolwiek w moim życiu całkowicie zakazanym, bo nie lubiłam, gdy ktoś robił mi nadzieję, a potem odchodził, jakbyśmy się nie znali. Tak zrobił Kuba, dawno, dawno temu na imprezie, pozbawiając mnie dziewictwa w sposób, który raczej nie przypadłby do gustu nikomu, a potem zniknął, nie pytając nawet o imię; wylane wtedy morze łez pamiętam do dziś, a treść maili, których nigdy nie wysłałam czasem mi się przypomina w chwilach kryzysu i dołuje jeszcze bardziej. Mama przyglądała mi się podejrzliwie, więc przylgnęłam do Michała, gładząc dłonią jego szorstki policzek i uśmiechając się przy tym najpiękniej jak potrafię, pytając, czy zrobić kawy.
Irytowała mnie; ani razu nie zwróciła się do Kubiaka, który po ostentacyjnym udawaniu matki, że nie widzi podstawionej przez niego popielniczki, wyszedł, taktownie zostawiając nas same. Chyba o lata świetlne za późno, pomyślałam, kiedy Dorotka pogardliwie syknęła na dźwięk zamykanych drzwi. Spodziewałam się pytań o niego, tego najważniejszego, kim dla mnie jest, co dla mnie znaczy, jakiś ostrych słów, że nie powiedziałam jej o tym wcześniej, lecz nic takiego nie nastąpiło. Nadal opowiadała o tym swoim Andrzeju, jakby nic się nie stało, a we mnie narastała, potęgowana przez nalot wspomnień z dzieciństwa rozpacz, że wcale jej nie interesuję; docierać zaczęło to do mnie po dwudziestu trzech latach życia, podczas porównywania ojca do owego przystojnego bruneta lekko po czterdzieste. Chyba jęk, że z tym dziadem wiodła żałosne życie i nigdy nie była szczęśliwa, przelał czarę goryczy i spowodował nieodwracalne zmiany w naszych stosunkach. Wymknęłam się do łazienki, obmywając twarz zimną wodą, próbowałam powstrzymać się od telefonu do ojca i wykrzyczenia mu, że kobieta jego życia siedzi właśnie w kuchni i nazywa go niedołęgą, który spieprzył jej życie, a on siedzi w Warszawie i pociesza się po niej kolejnymi nastolatkami; chciałam wygarnąć Dorotce, że nie to obiecywała przed ołtarzem, że to Sebastian był dla mnie ojcem i matką, a oni darli koty między sobą, nie zwracając specjalnej uwagi na swoje dzieci.
Kłopotowska jednak nie chciała jednak mówić tego wszystkiego, bo być może któreś z nich zobaczyłoby swój błąd i zapałałoby naglą chęcią jego naprawienia, fundując codzienne wizyty.
Dobrze wiedziałam jednak, że tak się nie stanie, a spokój zachowuję tylko dlatego, że gdy wyjdzie, bezkarnie będę mogła wypalić pół paczki linków i popłakać w umięśniony tors Kubiaka, bo jesteśmy rzekomo przyjaciółmi.
Gładko zmieniłam temat, opowiadając o ostatniej wizycie u Sebastiana i narzekając na brud w mieszkaniu, którego matka miała zawsze dosyć; w jej oczach widzę, jak planuje zostać ekipą sprzątającą i czcze rozmyślania przerywa Kubiak, który ze słodką miną wchodzi do środka, oznajmiając, że kupił pączki. Ich cudowny zapach roznosi się wnet w całym pomieszczeniu, a ja pomimo tego, że staram się nie jadać takich rzeczy i jestem na wiecznej diecie, mam ochotę go pocałować za tą odrobinę przyjemności; Dorotka zaś stanowczo dziękuje, mówiąc że dba o linię i właściwie to już powinna iść, bo Andrzej czeka, mają razem iść na obiad a potem do kina.
Kiedy odchodzi, wzruszam ramionami, jakby była czymś mało znaczącym i chyba sama zaczynam w to wierzyć, ale nie Michał.
On uśmiecha się znacząco, jakby był ekspertem w takich sprawach i codziennie spotykał Kłopotowskie, których relacje były tak poplątane jak „Moda na sukces” i doskonale wiedział, co ma zrobić. Okazuje się, że gówno wiedział, bo gdy ja płakałam, on tylko mówił, że gdybym była nikim, to nie przyszłaby tutaj, ja zaś twierdzę, że pewnie miała jakąś sprawę do załatwienia i tak w kółko, aż do północy, kiedy postanawiam, że mazanie się z błahego powodu jest całkowicie bezsensowne i gwałtownie wstaję, mówiąc Kubiakowi, że idę na spacer, bo dobrze zrobi mi świeże powietrze. Gdy ubiera buty, staram się jakoś protestować bo w moich wyobrażeniach układałam sobie to wszystko w ciemnościach pośród ulic, bloków i bujnej zieleni; jednak kiedy zamknął za nami drzwi, staranie chowając klucz pod ogromną glinianą donicę, uświadamiam sobie, że potrzebuję go bardziej niż kogokolwiek innego; rozumiał mnie, w miarę męskich możliwości i na pewno nie zamierzał oceniać ani do niczego zmuszać. Akceptował to, co działo się między mną a matką i nie próbował w żaden sposób tego prostować, co przez pięć lat nie udało się Alce. Nie było żadnego muru, ograniczeń ani niedomówień.
Nie odzywał się, zapewne czekając na atak wylewności z mojej strony, który nie nastąpił, a ja czułam, że jestem winna mu jakiekolwiek wyjaśnienie.
Pierdolę przymuszane zwierzenia i oschłych ludzi.
___________
Musiałam to napisać; to swoistego rodzaju podziękowanie, chyba jedyne jakie umiem dać za to, że moja mama nie jest Dorotką; to silna kobieta potrafiąca walczyć o rzeczy dla niej najważniejsze, a tej siły brakuje matce Kłopotowskiej.

8 komentarzy:

  1. Też mam to szczęście, że Dorotka to osoba całkowicie mi obca. :)
    Nienawidzę takich zimnych, bezemocjonalnych suk, bo rujnują życie swoim dzieciom.
    W ogóle to gdybyś miała ochotę, zajrzyj na niepokonany.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kłopotowska nie miała łatwego życia, a jej matka noc cóż nie sprawdziła się dobrze w roli rodzicielki... na całe szczęście Kłopotowska ma Michała który ją wspiera.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już pisałam że to kocham, więc co mi tam, napiszę jeszcze raz: Kocham Kłopotowską! :)
    Popsute relacje z jednym z rodziców, są raną która nigdy tak naprawdę się nie goi, jeszcze gorzej jest, kiedy ten rodzic udaje, czy też naprawdę nie widzi swoich błędów.
    Dobrze że ma Michała.
    Chyba każdej kobiecie przydałby się taki Kubiak! :)
    Pozdrawiam! :)
    Ps. na zakazane-historie, pojawił się "Zapach" drugi. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodzice Kłopotowskiej spieprzyli jej życie tak, że bardziej już nie można... W takich chwilach, gdy nie możemy zwrócić się do rodziny, warto mieć przyjaciół takich jak Michał, gotowych zawsze nam pomóc,którzy pomilczą z nami, gdy tego potrzebujemy i co najważniejsze, nie naciskają na nas, abyśmy się im zwierzali "tu i teraz" tylko pozwalają nam to zrobić, gdy sami tego chcemy, a wtedy cierpliwie wysłuchują. Kłopotowska, na pierwszy rzut oka wydaje się silną kobietą jednak tak nie jest. Jest delikatna i często potrzebuje wsparcia drugiej osoby. Brak jej miłości. Kobiety takie jak Dorota nie powinny mieć dzieci. Są to matki z serii "zimna suka", które traktują dzieci jak kartę przetargową podczas kłótni z mężem.
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, nulka :*

    [jeden-pocalunek-siatkarza.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ mi się szkoda zrobiło Kłopotowskiej, bo przecież mama to zawsze mama, a ta to suka, ale i takie się trafić muszą. A Misiek, no mam nadzieje, że jej nie zostawi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że Kłopotowska ma takie a nie inne stosunki z matką, bo z autopsji wiem ( Ty z resztą też), że mama jest w życiu jedną z najważniejszych osób. Swoją drogą uwielbiam postawę Kubiaka, który jej nie chce zostawić w takiej chwili samej i po prostu jest. I dodam jeszcze, że kocham Kłopotowską od pierwszego zdania w Kłopotowskiej pierwszej, o.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej no, On zawsze wie jak się zachować, kiedy przytulić, kiedy cmoknąć, a kiedy uśmiechnąć się i poplotkować o tym i o tamtym. Ma Kłopotowska szczęście, że może chwilę mu na ramieniu popłakać.
    A mamuśka to nie wiem czy wie na czym polega rola matki, ale no cóż - i takie 'cuda' można spotkać w życiu. Sucz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nienawidzę takich osób jak mama Julki. I słysząc o takich ludziach bardzo się cieszę, że moi rodzice są inni. Starsza Kłopotowska chyba nie do końca rozumie na czym polega rola matki.
    Dobrze, że Julka ma przy sobie Kubiaka. A ona chce, żeby on był blisko. Dobrze, że mogła mu się wypłakać. I dobrze, że poszedł z nią na spacer. Czasami dobrze jest też tak sobie wspólnie pomilczeć.
    Pozdrawiam :*

    [http://you-are-my-breath.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń